Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/1006

Ta strona została przepisana.

Wesoła młodzież, wjechała za królem na cudowną, łąkę, na lesistych pochyłościach Saint-Germain.
Łąka, zdawało się, że zamieniła się na pyszny dywan, upstrzony różno-kolorowymi kostiumami i ujęty w srebrną wstęgę rzeki.
Przed królem, trzymającym na rękawicy swego ulubionego sokoła, jechało kilku myśliwych w zielonych kurtkach i ogromnych butach, prowadząc parę smyczy psów.
Słońce, dotychczas kryjące się po za chmurami, nagle pokazało się z za ciemnej opony.
W tej chwili, zerwała się z pod krzaku dzikiej róży czapla, wydając żałosne krzyki.
— Haw! haw! — krzyknął Karol, zdejmując kaptur z oczu swemu sokołowi i puszczając go w pogoń za spłoszoną czaplą.
— Haw! baw! — krzyknęli wszyscy myśliwi dla zachęcenia sokoła.
Sokół na chwilkę oślepiony światłem, opisał krzywą linię, nie wznosząc się w górę; lecz spostrzegłszy czaplę, rzucił się za nią w pogoń.
Jednakże czapla, podniósłszy się w górę w odległości jakich stu kroków od myśliwych, zanim król zdążył ściągnąć kaptur sokołowi i zanim ten ostatni przyzwyczaił się do światła, znacznie wygrała na przestrzeni.