Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/101

Ta strona została przepisana.

Naturalnie Coconnas zmuszony był przyznać się, że hasła nie zna.
— To idź pan precz!.. — zawołał żołnierz.
W tym samym czasie jakiś człowiek, rozmawiający z oficerem służbowym usłyszawszy, że Coconnas prosi o pozwolenie wejścia do Luwru, przerwał rozmowę i zbliżywszy się ku niemu, zapytał go silnym niemieckim akcentem:
— Czego pan chcesz od księcia Grwizyusza?...
— Chciałbym z nim pomówić — odpowiedział Coconnas.
— Niepodobna, książę jest teraz u króla.
— Lecz ja otrzymałem rozkaz na piśmie ażebym przybył do Paryża.
— A!.. pan masz rozkaz na piśmie?..
— Tak jest, i przybyłem umyślnie z bardzo odległych stron.
— A!.. pan przybyłeś z bardzo odległych stron?...
— Przybyłem aż z Piemontu.
— Dobrze!... dobrze!... To co innego. Jak się pan nazywasz?...
— Hrabia Annibal de Coconnas!...
— Bardzo dobrze!... daj mi pan list, panie Annibalu.