Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/1012

Ta strona została przepisana.

W tej chwili spuszczono pięciu czy sześciu sokołów, które się rzuciły za dziczyzną.
Całe polowanie udało się w kierunku rzeki.
— No, i cóż pani na to powiesz?.. — zapytał Henryk Małgorzaty.
— Teraz jest dobra sposobność — odpowiedziała Małgorzata — i jeżeli król się nie obejrzy, bardzo łatwo będziemy mogli zniknąć w lesie.
Henryk zawołał do siebie myśliwego, który trzymał na rękawicy sokoła, a tymczasem, kiedy wspaniały orszak ciągnął po nad brzegiem rzeki, Henryk odłączył się od niego, udając, że się przypatruje zabitej czapli.
W tej chwili, jakby naumyślnie podniósł się bażant.
Henryk spuścił swego sokoła; teraz miał sposobność zupełnie odłączyć się od towarzystwa, niby polując na bażanta.