Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/1016

Ta strona została przepisana.

stko. Zdaje mi się, że jeszcze moglibyśmy się zdrzemnąć.
Coconnas bez zwłoki chciał stwierdzić swoje słowa czynem, rozciągnąwszy się na płaszczu; lecz zaledwie przytknął ucho do ziemi, natychmiast wzniósł rękę, dając znak przyjacielowi, ażeby się zachowywał cicho.
— Co takiego? — zapytał La Mole.
— Milcz, słyszę tentent i tym razom nie mylę się.
— To rzecz szczególna, ja nie słyszę.
— Jakto, nic nie słyszysz?
— Nic.
— A więc — powiedział Coconnas, podnosząc się i kładąc rękę na ramieniu La Mola — patrz na tę łanię.
— Gdzie?
— Ot tam.
Coconnas wskazał ręką w kierunku gdzie stała łania.
— No i cóż?...
— Uważaj, a zaraz zobaczysz.
Łania stała nieruchoma, nachyliwszy głowę, jak gdyby zamierzała szczypać trawę; lecz nagle wyprostowała się, zaczęła strzydz uszyma i bez żadnej widzialnej przyczyny rzuciła się w głąb lasu, gdzie zniknęła jak błyskawica.