Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/1020

Ta strona została przepisana.

A de Mouy zawsze mówi dobrze. Więc w drogę, mój przyjacielu!
— Za chwilkę — odpowiedział La Mole — przecież tutaj przybyliśmy w jakimś zamiarze?
— Tak, ale przecie nie w tym, żebyśmy wisieli — odpowiedział Coconnas. — Radzę ci nie tracie ani chwilki czasu. Wiem, że zapewne zechcesz rozumować, parafrazować słowo: uciekać. Naprzykład zacytujesz Horacyusza, rzucającego swą tarczę, i Epaminondasa, uniesionego z pola bitwy na swej własnej tarczy. Ja na to wszystko odpowiem ci tylko tyle: Kiedy ucieka de Mouy de Saint-Phale, wszyscy mogą uciekać.
— De Mouy de Saint-Phale — odpowiedział La Mole — nie obiecał uprowadzić królowej; de Mouy de Saint-Phale nie kocha królowej.
— Na szatana! De Mouy postępuje bardzo roztropnie, skoro miłość nie zniewala go do popełniania głupstw, jakie ty popełniasz. Niech krocie dyabłów porwą miłość, którą dwaj młodzi ludzie mieliby przypłacić swoją głową. Na rogi wołu! — jak czasami mówi Karol — należymy do spisku, a komu się spisek nie uda, ten powinien uciekać. A więc na koń! na koń! i w drogę.
— Ratuj się, mój kochany; ja nietylko ci nie przeszkadzam, lecz nawet cię proszę. Twoje życie jest droższe aniżeli moje, a więc go ratuj.