Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/1030

Ta strona została przepisana.

— Dlatego, że ptak skierował swój lot ku parkowi; i kiedy powróciliśmy na brzeg rzeki, byliście już o pół mili naprzód; jechaliście do lasu. Wtedy podążyliśmy za wami, żeby dalej prowadzić polowanie.
— A ci panowie?... — spytał Karol. — Czy oni także zaproszeni na polowanie?
— Którzy panowie?... — odrzekł Henryk, rzuciwszy na około pytające spojrzenie.
— E! u dyabła twoi hugonoci — powiedział Karol — w każdym razie, jeśli ich kto zaprosił, to nie ja.
— Nie ja, Najjaśniejszy panie — odrzekł Henryk — lecz książę d’Alenęon.
— D’Alençon! Jakto?
— Ja!... — spytał książę.
— E! tak, mój bracie — odpowiedział Henryk.
— Czyżeś wczoraj nie ogłosił, że będziesz królem Nawarry? A więc, hugonoci, chcący cię mieć za króla, przybyli podziękować ci za przyjęcie korony, a królowi za to, że ci ją pozwolił przyjąć. Nieprawdaż, panowie?
— Tak! tak!... — zagrzmiało dwadzieścia głosów. — Niech żyje książę d’Alençon! Niech żyje król Karol!
— Nie jestem królem hugonotów — rzekł Franciszek, blady z gniewu.