Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/1035

Ta strona została przepisana.

— Sądziłem, że Wasza książęca mość byłeś sam — ciągnął dalej Coconnas. — Lecz dowiedziawszy się, że jeszcze trzech...
— Milcz! — rzekł Karol. — Dosyć już wiemy, Henryku — zwrócił się do króla Nawarry — daj mi słowo, że nie uciekniesz?
— Daję ci słowo, Najjaśniejszy panie.
— Powróć do Paryża z panem de Nancey, aresztowanych zaś zamknij w swym pokoju. A wy panowie — dodał, zwracając się do dwóch szlachciców — oddajcie szpady.
La Mole spojrzał na Małgorzatę.
Małgorzata uśmiechnęła się.
La Mole natychmiast oddał swą szpadę stojącemu obok kapitanowi.
Coconnas uczynił toż samo.
— Czy znaleziono de Mouya? — zapytał król.
— Nie, Najjaśniejszy panie — odpowiedział p. de Nancey — albo nie był w lesie, albo też ratował się ucieczką.
— Tem gorzej — powiedział król — zimno mi, blask mię razi...
— Zapewne z gniewu, Najjaśniejszy panie — rzekł Franciszek.
— Być może. W oczach mi się mroczy. Gdzież są więźniowie? Nic nie widzę... Czy to