Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/1046

Ta strona została przepisana.

— Czy to twoje zdanie, Najjaśniejszy panie?...
— Słowo szlachcica!..
— A więc, Najjaśniejszy panie, oddaj mię w ręce Nanceya, jako człowieka, nad którym ciąży moc gniewu twego. Tym sposobem, dasz mi możność kochania cię przez długi czas jeszcze.
— Panie de Nancey!.. — zawołał Karol.
Kapitan straży przybocznej wszedł.
Król rzekł do niego:
— Oddaję ci w ręce największego winowajcę w królestwie, odpowiesz mi za niego głową swoją.
Henryk, z wyrazem najwyższej na twarzy rozpaczy, wyszedł za Nanceyem.