Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/1069

Ta strona została przepisana.

— Ja? — odpowiedział Coconnnas — nie mam ani jednego talara.
— A kosztowności?
— Mam pierścień.
— Czy pan pozwolisz się zrewidować?
— Kroćset dyabłów! — zawołał Coconnas, czerwieniejąc od gniewu — szczęście twoje, że jesteśmy w więzieniu.
— Wszystko trzeba znosić w królewskiej służbie.
— Czy uczciwi ludzie, obdzierający przechodzących na Nowym-Moście, są także w królewskiej służbie? Kroćset dyabłów! bardzo byłem niesprawiedliwym, mój panie; gdyż dotychczas uważałem ich za złodziei.
— Żegnam cię, panie — powiedział Beaulieu. — Stróżu, zamknij go.
Gubernator wyszedł, unosząc, z sobą pierścień Coconnasa, bardzo piękny szmaragd, który mu podarowała księżna de Nevers na pamiątkę koloru swych oczów.
— Teraz do drugiego — rzekł, wychodząc.
Przeszli próżny pokój i znowu rozległ się skrzyp otwieranych drzwi, sześciu zamków i dziewięciu ryglów.
Ostatnie drzwi otworzyły się i najpierwszy