Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/1074

Ta strona została przepisana.

— Tem lepiej, że nasz stróż jest nędznikiem?
— Bezwątpienia; pieniędzmi będzie można z niego zrobić wszystko, co się nam podoba, a na pieniądzach, spodziewam się, nie zbraknie nam.
— Rozumiesz teraz, jak szły interesa?
— Zupełnie... Wydano nas.
— Któż taki?
— D’Alençon. Słusznie bardzo chciałem mu ukręcić łeb...
— I sądzisz, że nasza sprawa jest złą?
— Tak mi się zdaje.
— Więc należy oczekiwać i... tortur.
— Nie ukrywam przed tobą, że już o tem myślałem.
— Co powiesz, jeśli rzeczy dojdą tak daleko?
— A ty?
— Ja będę milczał — odpowiedział La Mole, pokrywszy się gorączkowym rumieńcem.
— Będziesz milczał? — zawołał Coconnas.
— Tak; jeśli będę miał siły.
— A ja — rzekł Coconnas — jeśliby zrobiono ze mną podobną podłość, daję ci słowo, że wyznam wiele rzeczy.
— Cóż takiego? — zapytał żywo La Mole.
— O! bądź spokojny; wyznam takie rzeczy,