Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/1109

Ta strona została przepisana.

— A jeśli cię poznają w okolicach Vincennes? To może pomieszać szyki naszego planu.
— Jakżeż chcesz żeby mię poznano? Wychodzę w ubraniu zakonnicy, w welonie na głowie, pod którym nawet końca nosa mi nie widać.
— Trzeba być jak najostrożniejszą.
— Wiem to, kroć set dyabłów! jak mawiał biedny Annibal.
— A król Nawarry? Dowiadywałaś się o niego?
— Rozumie się.
— A więc?...
— Zdaje się, że nigdy nie był tak wesołym; śmieje się, śpiewa, je z apetytem i prosi tylko o to, ażeby go dobrze strzeżono.
— Ma słuszność. A moja matka?
— Mówiłam ci już, że o ile może, pośpiesza z ukończeniem sprawy.
— Lecz wcale nas nie ma w podejrzeniu?
— Jakże chcesz, ażeby się czego domyślała? Wszyscy, którym wiadoma tajemnica, starają się ją ukryć w milczeniu... A! wiedziałam, że kazała sędziom paryzkim być na pogotowiu.
— Spieszmy się, Henrieto; bo gdy biednych