Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/1113

Ta strona została przepisana.

dzisz, Annibalu, jak się unosimy na bystrych koniach, z trwożliwem w sercu uczuciem. O! dobra to rzecz, strach! Strach w czystem polu, kiedy mamy u boku szpadę; kiedy się krzyczy hura!.. na koniu, którego się bodzie ostrogami, i który, za każdem hura! podskoczy i popędzi dalej!...
— Tak — powiedział Coconnas — lecz strach między czterema ścianami; co mówisz na to, La Molu? Znam to z doświadczenia. Gdy blada twarz Beaulieugo weszła pierwszy raz do mego pokoju, a pozanim w cieniu błyszczały halabardy, i dał się słyszeć złowrogi odgłos żelaza szczękającego o żelazo. Przysięgam ci, że zaraz pomyślałem o księciu d’Alençon, i czekałem tylko, jak się pokaże jego fałszywa fizjonomia między szkaradnemi twarzami halabardzistów. Zawiodłem się w oczekiwaniu, i to było moją jedyną pociechą. Jednak śnił mi się on w nocy.
— A więc — powiedział La Mole, goniąc za swą własną myślą — one wszystko przewidziały, nawet miejsce, w którem się mamy ukryć. Pojedziemy do Lotaryngii, kochany7 przyjacielu. Co prawda, wołałbym do Nawarry; gdyż tam byłbym u niej... lecz Nawaria jest bardzo daleko; lepiej będzie do Nancy, przytem ztamtąd będziemy tylko mieli pięćdziesiąt mil od Paryża. Czy