Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/1116

Ta strona została przepisana.

— Czy wiesz, że on rozprawia dosyć rozsądnie? — powiedział Coconnas do La Mola.
— Tak... wiem także, teraz przynajmniej, że nasza sprawa to nie żarty.
— A ja! — rzekł stróż — sądzicie panowie, że nic nie ryzykuję?... Jeśli w chwili wzruszenia pan się omylisz i trafisz nie w ten bok!..
— E! do kroćset dyabłów! chciałbym być na twem miejscu — zwolna mówił Coconnas — i mieć tylko do czynienia z taką jak moja ręką, i z tem żelazem, którem ręka ta będzie kierowała.
— Skazani na śmierć! — przemówił La Mole — lecz to niepodobieństwo!
— Niepodobieństwo! — naiwnie zapytał stróż — a to dlaczego?
— Tss! — rzekł Coconas — zdaje się, że otwierają drzwi na dole.
— W rzeczy samej — żywo podchwycił dozorca — na miejsca, panowie! na miejsca!
— A jak sądzisz, kiedy zbierze się sąd? — spytał La Mole.
— Najpóźniej jutro. Lecz bądźcie, panowie spokojni: osoby, które powinny o tem wiedzieć, zostaną zawiadomione.
— A więc uściśnijmy się i pożegnajmy z temi murami.
Przyjaciele rzucili się w swoje objęcia i każ-