dy wszedł do swego pokoju — La Mole wzdychając, Coconnas pośpiewując.
Do godziny siódmej wieczorem nie zaszło nic szczególnego.
Noc ponura i dżdżysta zstąpiła na wieże zamku Vincennes — noc dla ucieczki najlepsza.
Przyniesiono Coconnasowi kolacyę, którą spożył ze zwykłym apetytem, marząc o przyjemności moknięcia na deszczu, chłostającym mury! już się gotował do spoczynku, przy głuchem i monotonnem wyciu wiatru, gdy nagle zdało mu się, że wiatr ten, któremu niekiedy przysłuchiwał się z uczuciem melancholii, nieznanej mu poprzednio, świszczał pode drzwiami dziwniej niż zwykle, i że w kominie pieca wścieklej niż zwykle huczało.
Zjawisko to powtarzało się za każdym razem, skoro tylko na wyższem piętrze otwierano którą izbę, a szczególniej izbę z przeciwnej strony.
Z tego łoskotu Annibal zawsze poznawał, że dozorca wkrótce przybędzie; łoskot ten bowiem oznaczał, iż wychodzi od La Mola.
Jednak tym razem Coconnas napróżno wyciągał szyję i słuch natężał.
Czas upływał — nikt nie nadchodził.
— To dziwna! — rzekł Coconnas — u La Mola drzwi otwarte, a u mnie nie. Czyżby La Mole wo-
Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/1117
Ta strona została przepisana.