Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/112

Ta strona została przepisana.

— Jeszcze nie... A pan, miałeś posłuchanie u króla Nawarry?
— Także nie, lecz to wkrótce nastąpi. Przyprowadzono mnie tutaj i kazano czekać.
— Zobaczysz pan, że idzie tu pewno o jaką wspaniałą ucztę i że będziemy w liczbie zaproszonych. W samej rzeczy, jak dziwaczny los! Już od dwóch godzin przeszło, jak przypadki bezustannie nas łączą.. Lecz co panu jest?... wydajesz się głęboko zamyślonym...
— Ja? — szybko i ze drżeniem odparł La Mole. (Był on jeszcze pod wpływem uroczego widziadła). — Nie! lecz miejsce to, budzi we mnie tysiące myśli.
— Filozoficznych, nieprawdaż? Ja również tego doświadczyłem. Właśnie w chwili kiedyś pan tu wchodził, przyszły mi na myśl wszystkie przestrogi mego nauczyciela. Czy, znasz, hrabio, Plutarcha?
— Naturalnie! — odparł z uśmiechem La Mole — jest to jeden z moich ulubionych autorów.
— A więc — mówił dalej z powagą Coconnas — sądzę, że ten wielki pisarz nie omylił się, porównywając dary natury z balsamicznemi roślinami, których zapach nigdy nie wietrzeje i które są obdarzone siłą gojenia ran,