Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/1120

Ta strona została przepisana.

Pot wystąpił mu na czoło.
Pomimo to, przybrał jednak śmiejący, jak można najwięcej, wyraz twarzy, pochylił głowę na lewą stronę, tak jak kazały przepisy ówczesnej mody, i, wziąwszy się pod boki, wszedł do sali.
Podniesiono zasłonę, i Coconnas rzeczywiście spostrzegł sędziów i pisarzy.
O kilka od nich kroków, siedział na ławce La Mole.
Przyprowadzono Coconnasa przed trybunał.
Zatrzymawszy się na prost sędziów, Coconnas głową pozdrowił La Mola, uśmiechnął się i czekał.
— Jak się pan nazywasz?... — zapytał przewodniczący.
— Marek-Annibal de Coconnas — odpowiedział szlachcic z zachwycającym wdziękiem — hrabia de Montpantier, Chenaux i innych miejsc... lecz sądzę, że nasze godności są wiadome.
— Gdzieś się pan rodził?
— W Saint-Colomban, w blizkości Suze.
— Ile pan masz lat?
— Dwadzieścia siedm lat i trzy miesiące.
— Dobrze — rzekł przewodniczący.