Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/1141

Ta strona została przepisana.

sędzia — drugi już skutkuje. Mocno mnie też to dziwiło.
Coconnas odetchnął, jak miech kowalski.
— Cóż więc pan robiłeś w lesie?... — powtórzył sędzia.
— E! kroćset dyabłów! mówiłem już panu, że odpoczywałem w cieniu.
— Dalej — rzekł sędzia do kata.
— Przyznawaj się pan — szepnął Caboche do ucha piemontczykowi.
— Do czego?
— Do czego pan chcesz, bylebyś się przyznawał.
I uderzył po drugi raz z taką siłą jak i pierwszym razem.
Coconnas mało się nie udusił od krzyku.
— O! co pan chcesz wiedzieć?... — zawołał.
— Z czyjego rozkazu byłem w lesie?
— Tak, panie.
— Z rozkazu księcia d’Alençon.
— Pisz — rzekł sędzia.
— Jeśli ja popełniłem zbrodnię, zastawiając sieci na króla Nawarry — mówił dalej Coconnas — byłem tylko narzędziem i byłem posłuszny swemu naczelnikowi.
Pisarz zaczął pisać.
— A! doniosłaś na mię, blada mordo —