Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/1147

Ta strona została przepisana.

wniesiony do kaplicy, spostrzegł w odległości trzech kroków od ołtarza, leżącą postać w biały płaszcz odzianą.
Był to La Mole.
Dwaj żołnierze towarzyszący lektyce, zatrzymali się za drzwiami.
— Ponieważ uczyniono tę wielką łaskę, iż pozwolono nam przepędzić razem trochę czasu — rzekł Coconnas omdlałym głosem — zanieście mnie do mego przyjaciela.
Posługacze nie otrzymali przeciwnego rozkazu, spełnili więc prośbę Coconnasa.
La Mole był posępny i blady, a głowa jego oparta była o marmur ściany; czarne włosy, mokre od obfitego potu, nadającego jego twarzy matową bladość słoniowej kości — najeżywszy się na głowie, wydawały się skamieniałemi.
Na znak stróża, dwaj służalcy oddalili się aby wyszukać księdza, którego żądał Coconnas.
Był to znak umówiony.
Coconnas z trwogą śledził ich oczyma; lecz nietylko on jeden zwracał na nich spojrzenia.
Zaledwie zniknęli, gdy z za ołtarza wybiegły dwie kobiety i ze drżeniem radości zbliżyły się do miejsca, gdzie znajdowali się nasi przyjaciele.