Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/1148

Ta strona została przepisana.

Małgorzata rzuciła się ku La Molowi i porwała go w objęcia.
La Mole wydał straszny krzyk; krzyk ten był zupełnie podobny do tego, jaki Coconnas słyszał w więzieniu i na który o mało nie oszalał.
— Mój Boże! Co ci jest, La Molu? — spytała Małgorzata, cofając się ze strachu.
La Mole jęknął głęboko i poniosł do oczu ręce, jakby dlatego, ażeby nie widzieć Małgorzaty.
Milczenie to, ten gest, bardziej jeszcze niż krzyk La Mola, zatrwożyły Małgorzatę.
— O! — zawołała — co to jest? cały jesteś we krwi.
Coconnas, który już się rzucił do ołtarza i trzymał w jednej ręce sztylet, a drugą obejmował Henrietę, odwrócił się.
— Podnieś-że się — powiedziała Małgorzata — błagam cię! widzisz, że już chwila nadeszła.
Smutny uśmiech przebiegł blade usta La Mola, zdawało się, iż już nie powinien się uśmiechać.
— Kochana królowo! — rzekł biedny młodzieniec — nie liczyłaś na Katarzynę, to jest na zbrodnię. Byłem wzięty na tortury, kości moje są pokruszone, a całe ciało jest tylko jedną raną; poruszenie zaś, które w tej chwili robię, żeby poca-