łować twe czoło, sprawia mi[1] boleści gorsze niż śmierć.
I w rzeczy samej, La Mole z trudnością i bledniejąc, dotknął swemi usty czoła królowej.
— Na tortury! — zawołał Coconnas — lecz ja także byłem wzięty na tortury. A więc kat nie zrobił dla ciebie tego, co zrobił dla mnie?
I Coconnas wszystko opowiedział.
— A! rozumiem — rzekł La Mole — ty podałeś mu rękę, kiedyś my go odwiedzali; ja zapomniałem, że wszyscy ludzie są braćmi; ja nim pogardziłem. Bóg ukarał mię za moją dumę; wdzięczność składam Bogu!
I La Mole złożył ręce.
Coconas i obie kobiety zamienili z sobą spojrzenie niewypowiedzianej trwogi.
— Prędzej, prędzej! — powiedział dozorca podsłuchujący dotychczas u drzwi — nie trać pan czasu, kochany panie de Coconnas; daj mi pan uderzenie, tylko jak przynależy na uczciwego szlachcica. Oni wkrótce przyjdą.
Małgorzata uklękła obok La Mola, podobna do figury z marmuru, pochylonej nad grobem obok wyobrażenia tego, którego ten grób w sobie mieści.
— No, śmielej, mój przyjacielu! — powiedział Coconnas — jestem silny, uniosę cię, posadzę na
- ↑ Brakujący fragment uzupełniono na podstawie wydania Królowa Margo Alexandra Dumas Tom VI str. 93 rok wydania 1848 Warszawa w Drukarni Jana Jaworskiego