Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/1150

Wystąpił problem z korektą tej strony.

twego konia, nawet cię będę trzymał przed sobą, jeśli nie możesz utrzymać się na siodle; lecz śpieszmy się. Czy słyszysz co on mówi: że idzie tu o życie lub śmierć.[1]
La Mole zrobił nadludzkie usiłowanie.
— Prawda — rzekł — idzie tu o twe życie.
I spróbował podnieść się.
Annibal wziął go pod rękę i postawił na nogi.
La Mole głucho tylko jęczał; lecz w chwili, gdy Coconnas puścił go i poszedł do stróża, i gdy La Mole pozostał tylko w rękach kobiet — nogi jego się zgięły i pomimo starań płaczącej Małgorzaty, padł, a rozdzierający krzyk, którego nikt nie mógł wstrzymać, odbił się w kaplicy posępnem echem, długi czas rozlegającem się po sklepieniach.
— Widzisz — rzekł La Mole z wyrazem rozpaczy — widzisz, moja królowo! Zostawcie mnie więc, pożegnajmy się po raz ostatni. Nic nie wyznałem, Małgorzato; twoja tajemnica pozostała osłoniona moją miłością i umrze ze mną. Zegnam cię, królowo, żegnam...
Małgorzata, sama prawie bez życia, objęła rękoma tę zachwycającą głowę i wycisnęła na niej prawdziwie religijny pocałunek.

— A ty, Annibalu — powiedział La Mole —

  1. Przypis własny Wikiźródeł Brakujący fragment uzupełniono na podstawie wydania Królowa Margo Alexandra Dumas Tom VI str. 94 rok wydania 1848 Warszawa w Drukarni Jana Jaworskiego