Ta strona została przepisana.
Rozdział XII.
PLAC SAINT-JEAN-EN-GRÈVE.
Była godzina siódma rano.
Tłumy ludu kipiały na placach, ulicach i bulwarach.
O szóstej zrana, tenże sam wózek, w którym kiedyś odwieziono dwóch naszych przyjaciół do Luwru po pojedynku, teraz wyjechał z zamku Vincennes, i powoli posuwał się ulicą Ś-go Antoniego. Ściśnięci widzowie wydawali się posągami, z nieruchomym wzrokiem i skamieniałemi usty.
Tego dnia królowa-matka raczyła paryżan krwawym widowiskiem...
W wózku, który wyjechał z zamku Vincennes, leżało na słomie dwóch młodzieńców, z gołemi głowami, ubranych całkiem czarno.