Coconnas trzymał na kolanach głowę La Mola, głowa ta wystawała nad burtę wózka; oczy jej ciągle błądziły w przestrzeni.
Tłum, chcąc zajrzeć do samego wnętrza wózka, pchał się, podnosił na palcach, właził na słupki, wdrapywał na ściany i, zdawało się, że zupełnie był zadowolony, rozpatrzywszy wszystkie części ciała, gotowe przejść od cierpienia do bezwładności.
Mówiono, że La Mole umierał, nie przyznawszy się do żadnej z zarzuconych mu zbrodni i że Coconnas, nie wytrzymawszy tortur, wyznał wszystko.
Ze wszystkich stron krzyczano:
— Patrzcie!... Oto ten rudy przyznał się do wszystkiego. Tchórz!... On to winien, że i jego towarzysz został na śmierć skazany. Ten drugi, to zuch! zaparł się wszystkiego.
Młodzieńcy słyszeli dobrze pochwały i nagany pospólstwa.
La Mole ściskał rękę przyjaciela, na twarzy zaś Coconnasa malowała się głęboka pogarda.
Patrzał z wysokości pogrzebowego wózka na tłumy, jak gdyby z tryumfalnego woza.
Nieszczęście dokonało swego dzieła: uszła
Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/1156
Ta strona została przepisana.