Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/1159

Ta strona została przepisana.

— Otóż widzisz, mój przyjaciel cierpiał więcej aniżeli ja i dlatego ma mniej sił.
— Cóż ztąd?
— Otóż mówi on, żeby mu było przykro patrzeć na moję śmierć. A wówczas, jeżeli umrę pierwszy, któżby go wprowadził na rusztowanie?
— Dobrze, dobrze — odpowiedział Caboche, ocierając łzy pięścią — bądź pan spokojny; uczynię wszystko, co tylko będzie można.
— I jednem cięciem, nieprawdaż? — szepnął piemontczyk.
— Jednem.
— To dobrze... jeżeli będzie potrzeba dwóch cięć, to lepiej zachowaj je dla mnie.
Wózek zatrzymał się; już przybyli pod rusztowanie.
Coconnas włożył czapkę na głowę.
Łoskot, podobny do uderzających fal morskich o brzegi skaliste, doszedł do uszu La Mola.
Chciał wstać, lecz siły go zawiodły.
Coconnas i Caboche musieli go wziąć pod ręce.
Plac był jakby wybrukowany głowami; stopnie ratusza służyły ludowi za amfiteatr.
Ze wszystkich okien wychylały się piramidy głów, których spojrzenia zdawały się błyszczeć.
Gdy piękny młodzieniec, nie mogący stać na