Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/1161

Ta strona została przepisana.

przybywszy do pewnego punktu, zatrzymał się nagle i, nie spuszczając z oczu tego punktu, wyciągnął rękę ku przyjacielowi.
— Patrz — powiedział: — w oknie tej wieżyczki.
I wskazał drugą ręką La Molowi mały budynek, istniejący jeszcze do dnia dzisiejszego na rogu ulic La Vannerie i Mouton.
Dwie kobiety, ubrane czarno, stały w oknie, cokolwiek cofnięte wewnątrz pokoju, podtrzymując się nawzajem.
— A! — zawołał La Mole — obawiałem się tylko tego, obawiałem się umrzeć, nie ujrzawszy już jej ani razu. Teraz widziałem ją!...
La Mole, utkwiwszy błyszczący wzrok w małe okienko, zaczął okrywać relikwię gorąccmi pocałunkami.
Coconnas skłonił się dwom damom, tak jaki by się z niemi spotkał w salonie.
W odpowiedzi na te pozdrowienia, odpowiedziały powiewania chustek, zwilżonych łzami.
Caboche zbliżył się do Coconnasa i spojrzał nań znacząco.
— Tak, tak — odpowiedział piemontczyk.
Następnie, zwracając się do La Mola, dodał:
— Uściśnij mnie, przyjacielu, i umrzej. Dla