Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/1173

Ta strona została przepisana.

Odjęła ręce od białej twarzy, podniosła się cokolwiek i patrzała na kata zielonawemi, dziko błyszczącemi oczyma.
— I ty przyszedłeś?... — zapytała Małgorzata drżąca.
— Przypomnieć ci pani obietnicę, daną przez ciebie młodszemu, temu samemu, który ci kazał zwrócić tę relikwię. Czy pani sobie przypominasz?
— Tak, tak! — zawołała królowa —. nikt nie jest w stanie lepiej uczcić pamiątki wspaniałomyślnego człowieka; lecz gdzież „ona” jest?
— Jest u mnie razem z ciałom.
— U ciebie? I dlaczegóż jej nie przyniosłeś?
— Mogliby mnie zatrzymać u bramy Luwru; mogliby mnie zapytać, co niosę pod płaszczem; a cóżby powiedzieli, gdyby zobaczyli głowę?
— Dobrze! niech będzie u ciebie; jutro przyjdę po nią.
— Jutro! Lecz jutro, pani, może być już zapóźno.
— Dla czego?
— Ponieważ królowa-matka rozkazała odłożyć dla siebie dwie głowy pierwszych skazanych;