chciał okazać swoję gorliwość w szukaniu doktora.
Nagle drzwi się otworzyły i weszła Katarzyna.
Szybko przebiegła przedpokój i wpadła do sypialni syna.
Karol leżał wyciągnięty na łóżku, z błyszczącym wzrokiem, nie mogąc pochwycić tchu; naga ręka zwisła po za łóżkiem, na każdym końcu palca wisiała kropelka krwi.
Widok to był straszny.
Jednakowoż Karol usłyszawszy, że się ktoś zbliża, powstał.
Zdawało się, że po chodzie poznał matkę.
— Daruj mi, matko — powiedział — lecz chciałbym umrzeć spokojnie.
— Umrzeć! mój synu!... — zawołała Katarzyna.
— Nie, nie... nie trać nadziei, to tylko krótkotrwały napad... to przejdzie.
— Mówię ci, pani, że już czuję, iż moja dusza oddziela się od ciała; mówię ci pani, że śmierć już się zbliża; tak, na wszystkich dyabłów!... Czuje, co czuję, i wiem, co mówię.
— Najjaśniejszy panie — odparła królowa — twoja wyobraźnia zabija cię więcej aniżeli choroba; od czasu, jak tych dwóch łotrów La Mola i Coconasa ścięto, cierpienia twoje powinny
Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/1183
Ta strona została przepisana.