Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/1185

Ta strona została przepisana.

— Z wielkiem zadowoleniem widzę — powiedziała Katarzyna — że nienawiść ustępuje z twego umysłu i zapewne wkrótce ustąpi i z twego serca. Mamko! mamko!
Mamka otworzyła drzwi.
— Skoro przyjdzie pan de Nancey, rozkaz mu w imieniu mego syna, ażeby zawołał księcia d’Alençon.
Karol uczynił znak, na który mamka nagle zatrzymała się, już gotowa wypełnić rozkaz krółowej-matki.
— Mówiłem mego brata, pani — rzekł Karol.
Oczy Katarzyny wylazły na wierzch, jak oczy rozżartej tygrysicy.
Lecz Karol rozkazująco wzniósł rękę do góry.
— Chcę mówić z bratem Henrykiem!... — zawołał — tylko Henryk jest moim bratem i to nie ten, co zasiada na tronie Polskim, lecz ten, co siedzi w więzieniu. Ten otóż Henryk, dowie się o mojej ostatniej woli.
— Ja zaś — wykrzyknęła Katarzyna ze śmiałością, jakiej przykładu jeszcze nigdy nie dała, tak dalece nienawiść ku Bearneńczykowi zepsuła jej zwykłe udawanie — ja zaś, jeżeli jesteś tak blizkim grobu, jak twierdzisz, czy sądzisz, że