Ta strona została przepisana.
kich usiłowań, zawładnąć niemi nie mogła — chciała przemówić.
Matka czuła zgryzoty sumienia; królowa bojaźń; trucicielka nienawiść.
To ostatnie uczucie przemogło nad innemi.
— Niech będzie przeklęty! — zawołała królowa, wychodząc z pokoju. — On tryumfuje, on blizki celu. Niech będzie przeklęty!..
— Czy słyszysz pani!.. brata!.. brata!.. — wołał za nią Karol. — Brata Henryka, z którym chcę natychmiast pomówić w przedmiocie regencyi!
W tej chwili wszedł Paré i zatrzymał się we drzwiach, wąchając powietrze.
— Kto tu palił arszenik? — zapytał.
— Ja!... — odpowiedział król.