Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/1201

Ta strona została przepisana.

którą pałam ku tobie, jako bratu, i uszanowania, jakie mam dla swego króla.
— Tak, tak, masz słuszność — odparł Karol — i dziękuję ci, Henryku, za te słowa, gdyż w samej rzeczy bardzo wiele cierpiałeś w przeciągu całego swego życia, nie mówiąc już o utracie twej matki. Lecz zapewne widziałeś, że bardzo często działałem, nie podług swej woli. Czasami opierałem się; lecz czasami zmordowany ustępowałem. Ale przestańmy mówić o przeszłości, gdyż mnie obecnie zajmuje teraźniejszość, a przestrasza przyszłość.
Wymówiwszy te słowa, król wychudłemi rękoma zakrył twarz zsiniałą.
Następnie, po chwili milczenia, potrząsnąwszy głową, jak gdyby chciał odpędzić ponure myśli, poruszeniem tem zmoczył całą pościel krwawym deszczem.
— Trzeba zbawić państwo — dodał Karol pocichu, nachyliwszy się ku Henrykowi. — Potrzeba je wyrwać z rąk fanatyków i kobiet.
Karol, jak powiedzieliśmy, wyrzekł te słowa pocichu; pomimo to jednak Henrykowi zdawało się, że za kotarą dało się słyszeć zgrzytnięcie zębów.
Być może, że przez jakiś otwór, zrobiony