Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/1203

Ta strona została przepisana.

— Niezawodnie — pomyślał Henryk — ona tam jest, podsłuchuje i czeka!
Karol nic nie słyszał.
— Umieram — mówił dalej król — bez następcy płci męzkiej.
Karol nagle zatrzymał się.
Zdawało się, że jakaś słodka myśl oświeciła twarz króla.
Po chwili zapytał Henryka:
— Czy pamiętasz też, Henryku, to biedne, maleńkie dziecię, które ci raz pokazałem pewnego wieczora?.... śpiące w jedwabnej kolebce pod pieczą anioła.... A!... Henryku!... Oni zabiją to dziecko.
— O nie, Najjaśniejszy panie! — zawołał Henryk ze łzami w oczach — przysięgam ci na Boga, że dni i noce moje poświęcę, ażeby tylko ocalić to dziecię! Rozkaz mi, królu!...
— Dziękuję ci, Henryku, dziękuję — przerwał mu król z łaskawością, której dotychczas nie okazywał. — Wierzę twojemu słowu. Lecz nie zrób go czasem królem.... szczęściem, że ono nie jest urodzone do korony; lecz uczyń je tylko szczęśliwem. Nie przeznaczam mu stanu: oby tylko posiadał umysł i serce matki. Zapewne byłoby dla niego najlepiej, ażeby się poświęcił stanowi duchownemu; wtedy nie będą się go obawiać....