Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/121

Ta strona została przepisana.

i okoliczności, nadawała zupełnie odmienny wyraz.
— Przed chwila, może już po raz dwudziesty zadałem Jego królewskiej mości pytanie, czy też długo jeszcze znosić będziemy wszystkie zuchwalstwa hugonotów, których osobliwie dopuszczają się po zranieniu admirała.
— I cóż ci na to mój syn odpowiedział?... — zapytała Katarzyna.
— Odpowiedział mi: „Książę! Naród musi cię mieć w podejrzeniu, żeś chciał zamordować mojego drugiego ojca admirała; broń się więc, jak ci się podoba. Co zaś do mnie, jeśli przypiszą mi ten czyn, sam się będę starał oczyścić z zarzutu”... Po tych słowach odwrócił się odemnie i poszedł karmić psy swoje.
— I nie próbowałeś go zatrzymać?
— Owszem. Lecz wtedy odpowiedział mi znanym Waszej królewskiej mości głosem, rzuciwszy na mnie pierwej jedno z tych spojrzeń, jemu tylko właściwych: „Książe! moje psy są głodne i nie można ich zmusić, ażeby czekały: psy nie są ludźmi”... Przychodzę więc zawiadomić o tem Waszą królewską mość.
— Bardzo dobrze uczyniłeś — odpowiedziała królowa-matka.