i sunął do miejsca, gdzie miał znaleźć de Mouya.
Nagle, na hałas, sprawiony galopem konia, biegnącego po brzmiącym bruku, kilka placówek odwróciło się, krzycząc:
— On ucieka!.. ucieka!..
— Kto taki?... — spytała królowa-matka, zbliżając się do okna.
— Król Henryk, król Nawarry!... — krzyczały warty.
— Ognia!.. — zawołała Katarzyna — strzelać do niego.
Żołnierze wzięli na cel; lecz Henryk był już bardzo daleko.
— On ucieka — zawołała królowa-matka — a więc jest zwyciężony.
— On ucieka — poszepnął książę d’Alençon — a więc ja jestem królem.
Lecz w tejże samej chwili, gdy jeszcze Franciszek i matka jego byli przy oknie, zwodzony most zatrzeszczał pod kopytami koni; rozległ się odgłos oręży, i z wielkim hałasem, wpadł galopem na podwórze młodzieniec, z kapeluszem w ręku, krzycząc „Francya!...” Za nim wjechało czterech rycerzy, okrytych, tak jak i on, potem, pianą i kurzem
Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/1217
Ta strona została przepisana.