Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/122

Ta strona została przepisana.

— Cóż teraz robić?
— Użyć należy ostatniego środka.
— Któż się tego podejmie?
— Ja! Czy król jest sam?
— Nie. Jest u niego pan de Tavannes.
— Zaczekaj tu. Albo lepiej idź za mną w oddaleniu.
Katarzyna powstała i udała się do pokoju, w którym na dywanach tureckich i aksamitnych poduszkach wylęgały się ulubione charty króla.
Na prętach, umocowanych w ścianie, siedziały trzy sokoły i mała sroczka, którą Karol IX-ty bawił się, łapiąc małe ptaszki w ogrodach starego Luwru i Tuilleries, zaczynających się wówczas budować.
Podczas tego przejścia, królowa ułożyła sobie bladą i przepełnioną wyrazem smutku twarz, na której zabłysła ostatnia, a raczej pierwsza łza.
Bez szmeru przystąpiła do Karola IX-go, rozdającego psom kawałki ciasta, na równe pokrajanego cząstki.
— Mój synu — przemówiła Katarzyna z tak sztucznem drżeniem głosu, że król zadrżał.
— Czego pani żądasz?... — zapytał kroi, szybko odwracając się.
— Oto przyszłam prosić cię, mój synu, o po-