Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/1222

Ta strona została przepisana.

— Tutaj!... — powiedziała Katarzyna — tutaj... on... Henryk!... A pocóż on nierozsądny tu przybył?
— Gdyby wierzyć pozorom, przybył aby zobaczyć się z panią do Sauve. Gdyby wierzyć prawdopodobieństwu, przybył aby knuć spisek przeciwko królowi.
— A zkąd wiesz, że on jest tutaj?
— Wczoraj widziałem, jak wchodził do pewnego domu; po chwili przyjechała tamże i pani de Sauve.
— Czy jesteś pewny, że to on?
— Czekałem póki nie wyjdzie, to jest część nocy. O trzeciej godzinie, dwoje kochanków wyszło. Król odprowadził panią de Sauve do bramy Luwru; tam, dzięki odźwiernemu, który bezwątpienia jest po ich stronie, weszła ona bardzo spokojnie, a król, nucąc jakąś piosenkę, poszedł wolnym krokiem, tak jak gdyby się znajdował pośród gór swoich.
— Dokąd powrócił?
— Na ulicę do l’Abre-Sec, do oberży pod „Piękną Gwiazdą“; do tego samego oberżysty, u którego mieszkali dwaj czarnoksiężnicy, ścięci z rozkazu Waszej królewskiej mości w zeszłym roku.