Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/123

Ta strona została przepisana.

zwolenie dla odjechania do któregokolwiek z twoich zamków, byleby tylko w jak najodleglejszej stronie Francyi położonego.
— Dlaczegóż to?... — zapytał Karol IX-ty, utkwiwszy w matkę szklanne oczy, które w niektórych razach stawały się bardzo przenikliwemi.
— Dlatego, że codziennie obrażają mnie hugonoci; dlatego, że dzisiaj słyszałam cię grożącego protestantami wśród Luwru. Nie chcę więc dłużej być świadkiem podobnych scen.
— Lecz cóż mam robić, moja matko — odpowiedział Karol IX-ty z wyrazem głębokiego przekonania — chciano zabić admirała; podły morderca zabił już im odważnego de Mouya. Na Boga! Przecież trzeba, moja matko, ażeby była w królestwie jakaś sprawiedliwość.
— O! bądź przekonanym, mój synu — zawołała Katarzyna — że twa sprawiedliwość nie zakończy ich zemsty; gdyż, jeżeli tej im odmówisz, sami sobie dadzą zadosyćuczynienie. Dzisiaj mnie, jutro księciu Gwizyuszowi, a pojutrze tobie będą się starali odpłacić.
— Tak sądzisz, pani?... — odpowiedział Karol IX-ty głosem, w którym pierwszy raz przebiło się lekkie wahanie.