Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/1232

Ta strona została przepisana.

rzy kończył już potrzebne do tego przygotowania.
— Tak; lecz pierwej umieraj zdrajco, umieraj nędzniku, umieraj! i bądź przeklęty, jak morderca.
I porwawszy jedną ręką ostrą szpadę Maurevela, drugą zanurzył swoją do samej rękojeści w piersiach nieprzyjaciela, i to z taką silą, że go przygwoździł do ziemi.
— Strzeż się! strzeż się!... — zawołał Henryk.
De Mouy odskoczył w tył, pozostawiając szpadę w piersiach Maurevela, gdyż jeden z żołnierzy wycelował w niego, i niezawodnie byłby go zabił.
Lecz w tejże chwili, Henryk przeszył na wskroś żołnierza, który upadł obok Maurevela, wydając jęk żałosny.
Inni żołnierze uciekli.
— Chodź! de Mouyu, chodź!... — krzyknął Henryk. — Nie traćmy ani chwili; jeśli nas poznają, to po nas!
— Zaczekaj, Najjaśniejszy panie. A moja szpada?... — rzekł de Mouy.
— Czyż Wasza królewska mość sądzisz, że ją zostawię w cielsku tego nędznika?
Zbliżył się do Maurevela, widocznie leżą-