— Jest tutaj.
— Nieżywa?...
— Jeszcze nie; lecz, dzięki Bogu, nie ujdzie śmierci.
— O!.. — zawołał Henryk — więc jestem przeklęty!...
I rzucił się do domu.
Pokój był pełen ludzi; wszyscy gromadzili się około łóżka, na którem leżała biedna Karolina, przeszyta dwoma pchnięciami sztyletu.
Jej mąż, który przez dwa lata taił zazdrość przeciwko Henrykowi, skorzystał z tej sposobności i zemścił się.
— Karolino!.. Karolino!... — krzyczał Henryk, przeciskając się przez tłum, i padając na kolana przed łóżkiem.
Karolina otworzyła piękne oczy, osłonione mrokiem śmierci, i wydała krzyk, od którego krew trysnęła z dwóch ran; po chwili podniosła się i powiedziała:
— O?.. wiedziałam, że nie mogę umrzeć, nie zobaczywszy ciebie.
I, w rzeczy samej, jak gdyby tylko czekała tej chwili, aby oddać Henrykowi tę duszę, która go tak kochała, złożyła pocałunek na jego czole,
Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/1235
Ta strona została przepisana.