Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/124

Ta strona została przepisana.

— Czyż nie widzisz — mówiła Katarzyna, oddając się zupełnie gwałtowności swoich myśli — że tu już nie idzie o zamordowanie Franciszka Gwizyusza lub też admirała, nie o protestancką lub katolicką religię, lecz poprostu o strącenie z tronu syna Henryka II-go i o posadzenie syna Antoniego de Bourbon.
— O! już zaczynasz, moja matko, przesadzać — rzekł król.
— Jakież więc twoje zdanie, mój synu?
— Czekać, matko, czekać. W tem słowie zamyka się cała mądrość ludzka, i, podług mnie, ten jest największym, najsilniejszym, a osobliwie najzręczniejszzm, kto umie czekać.
— Więc czekaj; lecz ja czekać nie myślę.
Przy tych słowach, Katarzyna skłoniła się i chciała wyjść.
Karol IX-ty zatrzymał ją.
— Cóż więc mam czynić, moja matko?... — zapytał.
— Jestem przedewszystkiem sprawiedliwym, i chciałbym, żeby ze mnie wszyscy byli zadowoleni.
Katarzyna zbliżyła się.
— Panie hrabio — rzekła do pana de Tavannes, bawiącego się ze sroką — powiedz królowi, cobyś uczynił, będąc na jego miejscu.