— Czy Wasza królewska mość pozwalasz?... — zapytał hrabia.
— Mów, Tavannes, mów.
— Co Wasza królewska mość robi w takim razie na polowaniu, kiedy dzik ranny rzuca się na niego?
— Z odwagą go oczekuję i przebijam oszczepem — odparł Karol TX-ty.
— Jedynie dla uniknienia rany — dodała Katarzyna.
— I dla rozrywki — podjął król z uśmiechem, znamionującym jego odwagę, do wściekłości posuniętą — lecz ja nie będę się bawił, zabijając swoich poddanych a hugonoci w moich cezach mają równą z katolikami wartość.
— W takim razie — powiedziała Katarzyna — poddani twoi protestanci zrobią ci to samo, co dzik, którego nie przebito oszczepem; oni cię strącą z tronu.
— O! czy tak pani myślisz?... — rzekł Karol IX-ty tonem, okazującym wyraźnie, że niewielką pokłada wiarę w przepowiednie matki.
— Czyż nie widziałeś dzisiaj de Mouya z jego towarzyszami?
— Widziałem; właśnie niedawno wyszli odemnie. Lecz czyż wymagał on czego niesprawiedliwego! Żądał śmierci mordercy swego ojca
Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/125
Ta strona została przepisana.