Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/126

Ta strona została przepisana.

i admirała. Czyż nie ukarałem hrabiego de Montgommery za śmierć mojego ojca, a twojego męża, pomimo że śmierć ta zadana była przypadkiem?...
— Dosyć już, Najjaśniejszy panie — powiedziała urażona Katarzyna — nie mówmy już lepiej o tem. Wasza królewska mość znajdujesz się pod opieką Boga. Bóg dał ci siłę, mądrość i wiarę. Lecz ja, nędzna kobieta, opuszczona zapewne przez Niego za grzechy moje, drżę z obawy i ustępuję.
Po tych słowach, Katarzyna skłoniła się po raz drugi i wyszła, dając znak księciu Gwizyuszowi, który wszedł podczas ostatniej rozmowy, ażeby pozostał i po raz ostatni spróbował nakłonić króla.
Karol IX-ty odprowadził matkę wzrokiem, już jej jednak nie zatrzymując teraz; potem zaczął pieścić się z psami, pogwizdując piosnkę łowiecką.
Nagłe przerwał.
— Matka moja ma szczególny dowcip; nigdy nad niczem nie pomyśli. U niej nic nie znaczy zabić kilkudziesięciu hugonotów za to, że przyszli prosić o sprawiedliwość. Czyż oni nie mają do tego prawa?...
— Kilkudziesięciu?.., — powtórzył książę Gwizyusz.
— A!.. książę tutaj — powiedział król, uda-