Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/130

Ta strona została przepisana.

Katarzyna wyszła ponura, wróciła zaś z uśmiechem na ustach.
Wkrótce pozwoliła odejść swoim damom i dworzanom; pozostała tylko Małgorzata, która, siedząc na kufrze przy otwartem oknie, spoglądała na niebo, zatopiona w głębokiej zadumie.
Królowa-matka, pozostawszy sam na sam z córką, po kilkakroć otwierała usta, chcąc przemówić; lecz straszna myśl spychała jej słowa z ust w głąb piersi.
W tejże chwili wszedł król Nawarry.
Piesek, leżący na krześle, skoczył i pobiegł do niego.
— Czy ty tutaj, mój synu? — zapytała Katarzyna, zadrżawszy — pozostajesz na wieczerzy w Luwrze?
— Nie, pani — odpowiedział Henryk — wychodzimy dziś na miasto z panami d’Alençon i Kondeuszem. Sądziłem nawet, że ich tu znajdę.
Katarzyna uśmiechnęła się.
— Idźcie, panowie, idźcie... — powiedziała. — Mężczyźni są szczęśliwi, że mogą zawsze wychodzić... Nieprawdaż, moja córko?
— W samej rzeczy — odparła Małgorzata — swoboda jest nieocenioną!
— Czy nie chcesz pani przez to powiedzieć,