Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/139

Ta strona została przepisana.

— Chętnie bym się na to zgodził — odrzekł La Mole — lecz na karty nie mam pieniędzy; całego majątku mam zaledwie sto talarów złotem.
— Sto talarów złotem!.. — zawołał Coconnas — i jeszcze pan się uskarżasz?... Kroćset dyabłów, ja mam tylko sześć.
— Wątpię — odparł La Mole — widziałem przecież, jak pan wyjmowałeś z kieszeni worek, który wydawał mi się nietylko pełnym, lecz nawet tęgo nabitym.
— Eh!.. — powiedział Coconnas — to są pieniądze, przeznaczone na uiszczenie dawnego długu, który muszę oddać staremu przyjacielowi mego ojca, zdaje się, takiemu hugonotowi jak i pan. Tak — mówił dalej Coconnas, uderzywszy się po kieszeni — jest tu sto sztuczek złota, lecz należą one do pana Mercandon. Moja spuścizna ogranicza się, jak już panu powiedziałem, do sześciu talarów.
— Więc jakżeż będziemy grali?...
— Właśnie też dlatego chciałem grać... Zresztą, wiesz pan co, jaka mi przyszła myśl...
— Jakaż?..
— Obydwaj przyjechaliśmy do Paryża w jednym celu?...
— Tak jest.
— Każdy z nas ma protektora silnego?...