braku, panie de Coconnas; lecz ponieważ nie bardzo wierzę w swoją, gwiazdę miłosną, grać więc z panem o miłość kochanki byłoby to samo, co pana okraść. Dlatego też, postaw pan lepiej na kartę swoje sześć talarów; jeżeli je przegrasz, a będziesz chciał grać dłużej, przecie jesteś szlachcicem, a słowo szlacheckie warte jest tyle co złoto.
— To co innego!.. — zawołał Coconnas — masz pan słuszność; słowo szlacheckie warte jest złota, zwłaszcza, gdy szlachcic jest w laskach u dworu. Wierz mi pan, że niewiele ryzykuję, stawiając na kartę pierwszą u dworu otrzymaną łaskę.
— Bezwątpienia, możesz ją pan przegrać, lecz ja jej nie mogę wygrać; gdyż, będąc w usługach króla Nawarry, nic nie mogę otrzymać od księcia Gwizyusza.
— A heretyku!.. zwąchałem cię — mruknął, gospodarz, nie przestając czyścić starego kasku.
Lecz zaraz zamilkł i przeżegnał się.
— Aha!.. pokazuje się ztąd — mówił Coconnas, tasując podane przez chłopca karty — że pan jesteś?...
— Czem?...
— Hugonotem.
— Kto, ja?...
— Tak.
Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/141
Ta strona została przepisana.