Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/147

Ta strona została przepisana.

lepszym, aniżeli Luter, Kalwin, Melanchton i wszyscy reformatorowie w całym świecie.
— Tss! — powiedział La Mole — pogniewasz się pan z naszym gospodarzem.
— Prawda — odrzekł Coconnas, oglądając się w kierunku kuchni.
— Lecz nie, on nas nie słucha; bardzo jest teraz zajęty.
— Cóż on tam robi? — zapytał La Mole, który nie widział La Hurièrea.
— On rozmawia z.... Niech mnie djabli wezmą! To on!
— Kto taki?
— Jeden z tych ptaków nocnych, z którym rozmawiał właśnie wtedy, kiedyśmy przyjechali; pamiętasz pan tego człowieka w żółtym kaftanie i szarym płaszczu. A! jak się oburza! jak się gniewa! La Hurière! powiedz no, czy rozstrzygasz losy Europy, czy co? Lecz tym razem La Hurière odpowiedział tak energicznym gestem, że Coconnas, jakkolwiek bardzo lubił grać w karty, wstał i zbliżył się do niego.
— Dokąd pan idziesz? — zapytał La Mole.
— Czy pan rozkaże dać wina? — rzekł La Hurière, żywo chwytając Piemontczyka za rękę — zaraz dadzą, Grzegorzu, podaj wina!
Następnie szepnął mu do ucha: