Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/151

Ta strona została przepisana.

— Uprzedzani pana, że o północy muszę być w Luwrze.
— Wszyscy tam idziemy.
— Książę Gwizyusz na mnie oczekuje.
— I na nas także.
— Lecz ja mam osobne hasło — mówił dalej Coconnas, rozgniewany, że musi dzielić zaszczyt znajdowania się na posłuchaniu z Maurevelem i La Hurièrem.
— I my również.
— Lecz ja mam jeszcze prócz tego umówiony znak.
Maurevel uśmiechnął się, dobył z zanadrza kilkanaście krzyżów, wyciętych z białej materyi, dał jeden La Hurière’owi, drugi hrabi de Coconnas, trzeci wziął sam.
La Hurière przypiął krzyż do kasku, a Maurevel do kapelusza.
— A więc posłuchanie oznaczone jest dla wszystkich?... — zawołał zdumiony Coconnas.
— Tak; to jest dla wszystkich dobrych katolików.
— To w Luwrze jest uroczystość, uczta królewska, nieprawdaż?... — zawołał Coconnas. — I chcą ztamtąd wypędzić tych psów hugonotów? Doskonale! wyśmienicie!
— Tak, tak, w Luwrze będzie uroczy-