Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/154

Ta strona została przepisana.

lecz otóż i kapitan tej dzielnicy wchodzi na naszą ulicę; uważaj pan dobrze, co on będzie robił.
— Puka do drzwi domów. Lecz cóż to widać na drzwiach, do których puka?
— Białe krzyże, takie same, jakie mamy na naszych kapeluszach. Dawniej, pozostawiano Bogu wybierać z tłumu swoich! Teraz jesteśmy bardziej oświeceni i uwalniamy go od tego trudu.
— A! z każdego domu, do którego puka, wychodzą uzbrojeni ludzie.
— Zapuka i do nas, a wtedy i my także wyjdziemy.
— Więc wszyscy tak się gromadzą dlatego tylko, ażeby zamordować jednego starego hugonota? Do djabła! to wstyd! Tak robią rozbójnicy a nie rycerze.
— Młodzieńcze! — powiedział Maurevel — jeżeli masz wstręt do starców, wybieraj młodych, gdyż będziesz miał w czem przebierać. Jeżeli nie lubisz sztyletu, weź szpadę; hugonoci nie są z tych ludzi, co to pozwalają się zarzynać, bez opierania; pan wiesz, że hugonoci, czy starzy czy młodzi, twardą mają skórę.
— Więc ztąd się pokazuje, że ich wszystkich wymordują? — zawołał Coconnas.
— Wszystkich.
— Z rozkazu króla?