Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/160

Ta strona została przepisana.

— Czy wygrał je sprawiedliwie czy nie, zawsze musisz mu pan zapłacić; jeżeli zaś go zabiję, to się pan skwitujesz.
— Niema, czasu gawędzić! prędzej do roboty! — krzyknął Maurevel. — Zastrzel go, przebij go, rozbij mu łeb miotem, wszystko jedno, bylebyś tylko z nim skończył jak najprędzej; inaczej nie będziemy mogli dotrzymać danego słowa i spóźnimy się z pomocą księciu Gwizyuszowi, przeciwko panu admirałowi.
Coconnas westchnął.
— Zaraz idę! — zawołał La Hurière — zaczekajcie chwilkę.
— Lecz! — krzyknął Coconnas — on będzie męczył biednego, a może i okradnie go. Pójdę i ja, ażeby prędzej skończyć i nie dopuścić kradzieży.
Wiedziony tą szczęśliwą myślą, Coconnas wbiegł na schody w ślad za oberżystą i wkrótce dogonił go, gdyż La Hurière wchodząc zamyślony, coraz zwalniał kroku.
Kiedy już obaj zbliżyli się do drzwi, rozległo się na ulicy kilka wystrzałów.
W tej chwili słychać było, jak La Mole zerwał się z łóżka i zaczął chodzić po pokoju.
— Niech dyabli porwą! — mruknął La Hurière nieco rozgniewany — podobno się obudził.