La Mole rzucił się więc do następnego pokoju i zamknął za sobą drzwi.
— Ali łotrze!... — wołał rozjuszony Coconnas, pukając do drzwi rękojeścią swej szpady. — Poczekaj!... poczekaj!... Przebiję cię tyle razy ile wygrałeś odemnie tego wieczoru talarów. Przyszedłem skrócić twe męczarnie!... ah!... przyszedłem, żeby cię nie okradziono, a ty zamiast wdzięczności, utkwiłeś mi w ramieniu kulę?... poczekaj więc łotrze.
W tej chwili La Hurière zbliżył się do drzwi, i rozbił je na kawałki kolbą swej rusznicy.
Coconnas rzucił się do pokoju, lecz tylko co nie uderzył nosem w ścianę; pokój był pusty, a okno otwarte.
— Bezwątpienia skoczył z okna — zrobił uwagę gospodarz; — a ponieważ mieszkamy na czwarteni piętrze, więc niezawodnie zabił się.
— Lub też ratował się ucieczką po dachu sąsiedniego domu — powiedział Coconnas, wskakując na okno i zamierzając ścigać go tą drogą.
Lecz Maurevel i La Hurière rzucili się ku niemu, i odciągnęli go nazad do pokoju.
— Czyś pan oszalał?.. — zawołali obydwaj razem. — Zabijesz się.
— Ale gdzie tam — odpowiedział Coconnas — jestem góralem i jestem przyzwyczajony
Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/163
Ta strona została przepisana.