Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/168

Ta strona została przepisana.

pikę lub rusznicę, niektórzy zaś z nich trzymali w lewem ręku pochodnie, oświecające tę scenę drgającym płomieniem, ślizgającym się już to po bruku, już to po ścianach, już to nakoniec odbijającym sie nakształt błyskawic na ostrzach oręży.
Na około domu i w poblizkich ulicach: Tirechappe, Etienne i Bertin-Poirée, straszna rozpoczęła się już katastrofa.
Ze wszech stron dawały się słyszeć bolesne jęki, strzały; czasami w świetle można było ujrzeć przebiegające nieszczęsne — ofiary, na pół nagie, blade, pokrwawione.
W mgnieniu oka, Coconnas, Maurewel i La Hurière, zdaleka poznani po białych krzyżach i przyjęci z okrzykiem radości, znaleźli Się pośród ścieśnionej tłuszczy.
Bezwątpienia, nie mogliby postąpić ani kroku naprzód, gdyby nie kilku żołnierzy, którzy, poznawszy Maurevela, zrobili mu miejsce.
Coconnas i La Hurière przemknęli za nim, i wszyscy trzej weszli na podwórze.
W pośrodku tego podwórza, do którego wszystkie trzy wejścia były już wyłamane, stał człowiek, otoczony mordercami, trzymającymi się na około niego w przyzwoitej odległości.
Człowiek ten, oparłszy się na obnażonej